W ramach konferencji na temat angażowania uczniów w tworzenie materiałów dydaktycznych („Od kultury nauczania do kultury uczenia się”, Konstancin, 12 kwietnia) Dorota Wiśniewska – nauczycielka matematyki w klasach 4-8 oraz Grzegorz Babicki – nauczyciel przyrody i geografii również w klasach 4-8, prowadzili warsztaty dla nauczycieli przybyłych z całej Polski. Już sam wygląd sal lekcyjnych wzbudził zdziwienie uczestników, bo pomocy dydaktycznych co niemiara i to wszędzie. Nie zastali bałaganu, ale porządek twórczy ponieważ warsztat pracy nauczycieli plus pomysłowość uczniów (właśnie uczniów!) zajmują dużo miejsca…
Marzena Żylińska – autorka książki “Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgi” oraz współinicjatorka ruchu na rzecz rozwoju edukacji w Polsce na FB “Budzącej się szkoły” zamieściła swoją opinię na temat metodyki nauczania stosowanej w No Bell. Wpis znajduje się poniżej:
W czasie kwietniowej konferencji w Konstancinie wzięłam udział w warsztatach prowadzonych przez Grzegorza Babickiego ze Szkoły No Bell w Konstancinie – Jeziornie.
Uczestników warsztatów najbardziej interesowała organizacja nauki, gdy uczniowie mają wybór i sami mogą decydować o tym, czego i w jaki sposób się uczą. Zadawaliśmy wiele pytań, bo niezmiernie trudno było nam sobie wyobrazić, jak takie lekcje – a może lepiej powiedzieć zajęcia – wyglądają.
Ale tutaj chciałabym napisać o tym, jak wygląda sala, w której z uczniami pracuje Grzegorz Babicki, bo jej wygląd dużo mówi o metodach stosowanych przez nauczyciela. Mówiąc krótko, nie jest to sala dobra do sprzątania. Na każdej ścianie są regały i półki pełne książek, zlewek, pojemników, rurek, atlasów, modeli wulkanów (jeden był już mocno zdezelowany, bo jak powiedział Grzegorz, wybuchał już 6 razy), pudełek z materiałami do różnych działów, w jednym z pudeł był nawet odkurzacz wykorzystywany do doświadczeń. Wszędzie pełno wszystkiego. Grzegorz chętnie tłumaczył, do czego te pomoce lub materiały służą. Pomału wszyscy zaczynaliśmy rozumieć, że tutaj praca uczniów wygląda zupełne inaczej niż w tradycyjnej szkole, bo Grzegorz na swoich lekcjach wyeliminował metody podawcze.
Zwróćcie uwagę na ścianę pudeł, w których są materiały, z których korzystają uczniowie. W każdym jest spis treści i karta pracy, która prowadzi ucznia i zastępuje polecenia nauczyciela. Bo gdy rezygnuje się z podręczników, to trzeba zadbać o inne źródła wiedzy, oczywiście oprócz Internetu.
Chodząc po klasie, biorąc do ręki kolejne przedmioty, otwierając książki i pudła, oglądając modele z wulkanami , w głowie pojawiała się myśl, że cudownie byłoby, gdyby wszyscy uczniowie mogli się uczyć w taki sposób.
Wygląd klasy mówi o tym, czy zadaniem uczniów jest siedzieć i słuchać, czy badać, odkrywać, eksperymentować, pytać i rozmawiać. jaki rodzaj komunikacji panuje w klasie widać po ustawieniu stolików.
Kochani nauczyciele, jeśli w Waszych salach dziś jeszcze stoją w trzech rządach ławki, a na ścianie wisi szkolna gazetka, to nie gniewajcie się na mnie, że tak zachwycam się klasą Grzegorza. Ja wiem, jak mają wyglądać sale lekcyjne w pruskim modelu edukacji, która jest edukacją transmisyjną. Wiem też, że nie jest łatwo stworzyć taką salę warsztatową, bo pieniędzy na wyposażenie sal raczej nie ma, a jednak … pomyślcie, porozmawiajcie z uczniami i rodzicami, może się uda. Bo przecież nie o wygląd sal tu chodzi, ale o to, czy w trakcie nauki uczniowie będą aktywnymi aktorami, czy biernymi odbiorcami wiedzy.
Jako nauczyciele musimy pamiętać, że największym problemem dzisiejszej szkoły jest nuda i będąca jej przyczyną bierność uczniów, zmuszanych do ciągłego reprodukowania tego, co usłyszeli i przeczytali.