Spotkała nas miła niespodzianka 🙂
W aktualnym numerze magazynu KUKBUK DZIECIAKI jest artykuł o naszej szkole. Zachęcamy do lektury 😉
Bez dzwonka, bez podręczników i sztywnego planu lekcji. Nauka merytorycznej dyskusji jest tutaj ważniejsza niż budowa pantofelka. Wiecie co? Szkoła może być twórcza.
Tekst: Daria Pawlewska
Alternatywna edukacja szkolna w obliczu opresyjnego systemu edukacji publicznej, za którym stoją urzędnicy z politycznego rozdania, a nie pedagodzy z sercem jest dla mnie jako rodzica jedynym sensownym rozwiązaniem. Dwa lata temu uznałam, że mój wówczas sześcioletni syn rozpocznie naukę w podwarszawskiej Szkole Podstawowej No Bell. W 2017 roku otrzymała ona prestiżową nagrodę Edumission i została uznana za najbardziej innowacyjną szkołę na świecie. Na czym polega alternatywna edukacja w przypadku No Bell? Przede wszystkim na nauce przez zabawę oraz rozwijaniu kompetencji współpracy i dialogu.
Dziś ośmioletni Maurycy mówi, że w szkole najbardziej lubi się bawić. A mnie zaskakuje, jak dużo wiedzy tam zdobywa i jak nieszablonowo myśli. Na lekcji języka polskiego można przecież pisać scenariusz do filmu, który później wraz z koleżankami i kolegami jest realizowany, a na matematyce liczyć uśmiechy lub pojechać z klasą na targ, kupić za określoną kwotę warzywa, np. ogórki, i wspólnie zamienić zakupy w przetwory.
W plenerze odbywają się często lekcje przyrody, bo przecież łatwiej nawiązać kontakt z naturą, kiedy odbiera się ją na miejscu wszystkimi zmysłami. Natomiast lekcje w szkole są przeprowadzane w salach, w których nie ma tradycyjnych krzeseł i ławek. Zamiast nich są piłki, na których można skakać, i stoliki dopasowane do ergonomii dziecięcego ciała. A jeśli ktoś ma ochotę poleżeć lub siedzieć na podłodze w czasie lekcji – to też tak można.
W myśl skandynawskiej filozofii, że nie ma brzydkiej pogody, tylko źle dobrane ubrania, każdego dnia, przez cały rok szkolny, uczennice i uczniowie No Bell dokazują na podwórku, szczęśliwe niczym dzieci z Bullerbyn. Na otwartej, rozległej przestrzeni taplają się w błocie, biegają boso po kałużach, budują zamki z piasku, czy eksplorują pobliskie krzaki i łąki.
Maurycy szanuje i lubi swoich nauczycieli – nawet jeśli wchodzi z nimi w spory. Każda grupa (są w niej dzieci starsze i młodsze) ma swoje opiekunki i opiekunów. Zwykle są to dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Dzieci znają zasady obowiązujące w szkole, ale wiedzą także, że z każdym wychowawcą mają prawo dyskutować i bronić swoich racji.
Kadra pedagogiczna ściśle współpracuje z dziećmi, podąża za ich indywidualnymi potrzebami, pomaga rozwijać pasje i zrozumieć, czym są emocje. Już sześciolatkowie chodzą na zajęcia inteligencji emocjonalnej czy filozofii. Jeśli pojawiają się napięcia między dziećmi – a te pojawiają się zawsze, bo są naturalnym efektem funkcjonowania człowieka w grupie, są one rozwiązywane na bieżąco, językiem Porozumienia Bez Przemocy. Założycielka No Bell i dyrektorka szkoły lzabella Gorczyca z uśmiechem powtarza: „Zróbmy miejsce w szkole dla wielowymiarowego człowieka”. Nie wiemy, w jakim świecie będą żyć nasze dzieci, kiedy dorosną. Wiemy natomiast, jakich umiejętności w sferze emocjonalnej będą potrzebować, aby umieć odnaleźć się w każdej z możliwych wersji przyszłości.
Daria Pawlewska
redaktorka naczelna i wydawczyni kwartalnika KUKBUK, mama 8-letniego Maurycego
Co teraz czytamy? ,,Atlas podręczników. Historie wypraw na krańce świata”, Isabel Minhos Martins, Bernardo P. Carvalho, (tłum. Tomasz Pindel), Dwie Siostry, 2020
Co oglądamy? W kółko to samo, czyli filmy japońskiego studia Ghibli
Czego słuchamy? Snatam Kaur (mantry)
Jaką wystawę ostatnio oglądaliśmy? „Rhizopolis” Joanny Rajkowskiej w Zachęcie.